Aktualności
Konkurs " Zjazdu na byle czym"
DAJTKI, Luty 2012 .
Zawody odbyły się na dobrze znanym naturalnym torze saneczkowym w lasku na zapleczu ul. Działkowej i Kłosowej.
Tor wymagał tylko ogrodzenia...
Rada Osiedla przygotowała nagrody i całą imprezę.
Konkurs otworzyła "radziecka lokomotywa".
Pierwszy maluszek "przecierał" tor.
Aaaa... aa.. ! Chyba wysiądę!
.. i swój brawurowy zjazd tak zakończył!
... było coraz lepiej
Na tej rakiecie nie dało się zrazu dobrze jechać, ale...
Później poszło jak z płatka!
Patelnia też nie bardzo się nadawała do jazdy, choć tu widać, że jakoś chwilami, mimo braku smarowania, można było zsuwać się ze stoku.
Niektórzy zawodnicy nie przetrenowali chyba wcale przed zawodami...
To "ustrojstwo" na przykład wcale nie nadawało się do jazdy!
W takim pudle może i wydlało się malowniczo...
...ale zsuwać sie ze stoku nie dało!
Taki pomysł miał pewne szanse...
Tego zawodnika nie zdołałem uwiecznić w czasie zdjazdu, bo ledwo się pojawił na starcie... to już był na dole! To był rewelacyjny szus!
Mama robiła za sanki!
Nie widziałem jak zawodnicy zajmowali swe miejsca w tej "zawikłanej" maszynie, ale niechęć pudła do zjeżdżania tu też się objawiła (patrz zdjęcie niżej)
 
Ten zawodnik zapewnie trenował wcześniej i toto jechało...
Pudła, jak widać, były na czasie, ale z jednakowym skutkiem!
Znowu niesforne pudło dało o sobie znać!
Taka była szybkość (chwilami!), że trzeba było ostro hamować.
Stary (podobno) typ sanek, ale jazda jak się patrzy!
A tu już brawurowy zjazd wcale nie na byle czym !
 
Opona do dużego samochodu nadaje się tylko do dużego samochodu! Ciężko było ją nawet pchać, a co dopiero na niej jechać!
Lepiej nie za bardzo się rozpędzać...
O krok od najechania fotografa...
Na misiu jechało się zupełnie nieźle!
Absolutna rewelacja! Fotel "prezesa" nadawał się (jak to pokazał członek Rady Osiedla) nie tylko do zjechania ze szczytów władzy(!) ale także z tej górki, i to bezpiecznie!
To była prawdziwa piekielna maszyneria, która nie tylko jechała, była sterowalna, dymiła, strzelała ogniem i na samym końcu...
zrobiła prawdziwą zasłonę dymną nad całym torem saneczkowym!
Była też olbrzymia rakieta kosmiczna.
 
Ten malutki zawodnik jechał jak na torze bobslejowym!
Na koniec zawodów odbyło się coś na podobieństwo ujeżdżania nieposkromionych koni z tym, że "koń" był bliski wyzionięcia ducha, a "poskramiaczka" ledwo się go trzymała...
Jechać powoli i ostrożnie można było raczej siła woli !
... ale w tej ciężkiej pozycji dojechali jednak do końca toru!
Po zawodach można było pojechać dodatkowo w kosmos...
Było ognisko i kiełbaski...
... "chodź! Teraz dostaniesz kiełbaskę i ją upieczesz!"
Nagrody i wyróżnienia były zupełnie serio.
Po grochówkę (goracą i świetną) trzeba było trochę postac w kolejce, ale się opłaciło !
 
Pani Przewodnicząca Rady Osiedla Dajtki miała także okazję opowiedzieć o całym tym "zajsciu" reporterce "Super Stacji".
Uroczyste rozdanie nagród.
 
 
 
Fotografował i opisał Andrzej Kalinowski