<<<

Gdzie jest prawda o Alfredzie Skibowskim?

Czy prawdziwe jest to, gdy mówi, że odszkodowanie chce od miasta (tu w tym artykule), czy wtedy kiedy napisał do 116 właścicieli działek, że oni będą mu musieli zapłacić odszkodowanie?

Jakie błędy trzeba naprawiać? Czy te, które uważa Pan Alfred Skibowski (wypłata odszkodowania dla jego rodziny), czy te, które spowodowały całą tę dwuznaczną sytuację, czyli błędy całego szeregu urzędników nie wypełniających podstawowych obowiązków, które narzuciło im ówcześnie obowiązujące prawo? Mało tego można doszukiwać się tu ciągu dziwnych zaniechań…

 
W Gazecie Olsztyńskiej Pan Alfred Skibowski mówi: Nie chcę, ale muszę..
  Alfred Skibowski, spadkobierca Jana, nie chce pozbawić ich posiadaczy prawa własności. Nie ma w nim żądzy odwetu, kiedy zadumany chodzi po części byłego gospodarstwa, obejmującego kawałek nieużytku i lasu. Upomina się jednak o swoje. "Gazeta Olsztyńska" wielokrotnie pisała o tej złożonej sprawie. Dziś opowiada nam o niej spadkobierca...

Miał osiemnaście lat, gdy z rodziną wyjechał do Niemiec. Dziś mówi, że wtedy niewiele kojarzył. Do NRF jechał ojciec Jan Skibowski, jechała matka i siostra, Jechał więc i on. Był rok 1977, Chodził jeszcze do szkoły chemicznej w Olsztynie, ale skończył ją w Niemczech. Dziś pracuje tam w laboratorium chemicznym. Ale ostatnio przynajmniej dwa razy w roku przyjeżdża do rodzinnego miasta. Szczególny sentyment ma do Dajtek. Tam kiedyś jego ojciec-Warmiak miał 15-hektarowe gospodarstwo rolne. Dziś na jego części stoi 116 domów jednorodzinnych.

\Jak dwa fiaty
- Nieco ponad 10 lat temu dowiedziałem się, że w księgach wieczystych jako właściciel gospodarstwa nadal figuruje już wtedy nieżyjący mój ojciec Jan Skibowski. Razem z matką i siostrą złożyliśmy w sądzie i w urzędach zastrzeżenie, że w sprawie tej ziemi nie wolno podejmować żadnych decyzji, bo wystąpiliśmy o spadek po ojcu. Potem się dowiedziałem, że olsztyński sąd 20 września 1995 roku jednak wydał postanowienie o przekazaniu gruntów na rzecz skarbu państwa. O mnie widocznie zapomniał, tak samo jak o tym, że od blisko 20 lat jest tam osiedle, a w postępowaniu pominął nowych właścicieli tych działek. A w tym czasie grunty były już skomunalizowane, bo wojewoda przekazał je miastu.
- Jak dobrze pamiętam, a co potem uświadomiła mi mama, prawie 30 lat temu byliśmy praktycznie zmuszeni do wyjazdu z rodzinnej ziemi. Ta ziemia spodobała się ówczesnym władzom PRL, które chciałby tam zbudować osiedle. Potem powołano dwie spółdzielnie domów jednorodzinnych. Nie powiem, ojcu niemal na siłę wypłacono trochę grosza za część gospodarstwa. To była równowartość dwóch fiatów 1300. Wycenę zrobiono, ale ojciec nie dostał... decyzji wywłaszczenia! Co więcej, nie utraciliśmy obywatelstwa polskiego, choć potem dostaliśmy niemieckie (szczegóły w ramce).

W duchu Bieruta
- I tu jest pies pogrzebany. Wspomniane orzeczenie sądu z września 1995 roku opierało się na absurdalnej podstawie prawnej, choć zgodnej z wnioskiem Urzędu Rejonowego w Olsztynie, że gospodarstwo ojca to poniemieckie mienie opuszczone i podlega dekretowi... Bieruta z 8 marca 1946 roku! Ten przepis mówi, że za takie mienie uważa się majątek tych osób, które utraciły go podczas wojny, a potem nie odzyskały. A dodatkowy akt wykonawczy do tego dekretu z 1961 roku precyzował, że chodzi o majątek osób, które oddały dowód osobisty i dostały paszport w jedną stronę. Oba te przepisy do nas nie pasowały. Mój ojciec stał się właścicielem notarialnym gospodarstwa, które przejął po moim dziadku, dopiero w styczniu 1966 roku! Od razu założył księgę wieczystą i gospodarzył na tej ziemi aż do wyjazdu. A na dodatek ten przepis już był nieważny, bo uchylono go w 1985 roku.

Błędy trzeba naprawić
- No i mamy dziś tak, że właścicieli działek jest więcej niż gruntu. Chociaż wiem, że ostatnio sąd nakazał usunąć z ksiąg wieczystych zapis o własności skarbu państwa. Na razie ten wyrok jest nieprawomocny, ale jeśli stanie się prawomocny, to problem będzie zepchnięty z ratusza na właścicieli domów. Nie chciałbym tego robić, ale wtedy będę zmuszony żądać odszkodowania od każdego z nich. A wystarczy jeden precedensowy wyrok. Potem oni też mogą żądać takich odszkodowań od miasta.

- Kiedyś popełniono kardynalne błędy i teraz trzeba je naprawić. Ja nie winię obecnego prezydenta Olsztyna, lecz miasto nie ma tytułu prawnego przejęcia choćby metra kwadratowego tych gruntów. Istnieje jednak ciągłość władzy i dlatego dochodzę swoich praw spadkowych. Czyli domagam się od miasta zwrotu niezabudowanej części gospodarstwa oraz odszkodowania relatywnie w takiej wysokości, jaką ratusz przed laty dostał za sprzedaż działek pod budowę osiedla. Równowartość wspomnianych fiatów mogę zwrócić od ręki.
Marek Książek
m.ksiazek@gazetaolsztynska.pl

 

Wieczyste porządki
O tej spornej sprawie pisaliśmy na łamach "Gazety Olsztyńskiej" wielokrotnie. Ostatnio z okazji wyroku, którym olsztyński sąd nakazał usunąć z ksiąg wieczystych posiadaczy działek na Dajtkach wpis, zgodnie z którym drugim właścicielem był Skarb Państwa. W tym artykule ("Wieczyste porządki" z 23 maja) Piotr Grzymowicz, wiceprezydent Olsztyna, zapewniał, że mieszkańcy mogą spać spokojnie, bo "wszystkie konsekwencje - w tym finansowe, a w grę może wchodzić nawet 10 mln zł - błędów z lat 70 miasto bierze na siebie". Wcześniej jednak, dodał Grzymowicz, spadkobierca musi sądownie udowodnić swoje prawa do odszkodowania.
km
 
Polak z urodzenia
Naczelny Sąd Administracyjny (w składzie była m.in. prof. Ewa Łętowska) 28 stycznia 2000 roku uchylił decyzję wojewody olsztyńskiego odmawiającą potwierdzenia obywatelstwa polskiego Alfredowi Skibowskiemu, jego matce i siostrze. Co prawda wyjeżdżając w 1977 roku do Niemiec z biletem w jedną stronę złożyli oni podania do Rady Państwa o "zezwolenie na zmianę obywatelstwa", ale ich pisma pozostały w milicyjnym archiwum w Olsztynie. Do Warszawy nie dotarły, a skoro Rada Państwa nie odpowiedziała, podanie - w sensie administracyjnym - jakby nie zostało rozpatrzone. Wyrok w sprawie byłego mieszkańca Olsztyna był precedensem na skalę krajową. Odzyskując polski paszport Alfred Skibowski otworzył drogę do potwierdzenia obywatelstwa osobom, które "zrzekały się" go w podobnych okolicznościach i wyjeżdżały do Niemiec.
bs
       
 
 
Zdjęcie A.Skibowskiego pochodzi z portalu wm.pl