<<<
Odwracanie kota ogonem...
   
Przypomnę w kilku zdaniach: Ratusz (Prezydent i jego urzędnicy) sprzedali nie państwową ziemię pod budowę domów. Kiedy prawowici właściciele tej sprzedanej ziemi upomnieli się o nią, Ratusz, aby ratować się z opresji założył drugie księgi wieczyste na tę sama ziemię, na którą już dawno założono inne. Sąd, który czuwa nad prawem w tej materii natychmiast powpisywał tą zmianę we wszystkie księgi, których to tyczyło jako niezgodność z obowiązującym w Polsce prawem. Na skutek interwencji, na razie 116 pokrzywdzonych rodzin, Prezydent zwołał zebranie zainteresowanych i próbował, bardzo wykrętnie sam i przy pomocy swoich urzędników, wytłumaczyć pokrzywdzonym rodzinom, że nic im nie grozi i że będzie próbował odwrócić bieg nadanych przez siebie posunięć. Faktycznie, po kilku dniach od żenującego zebrania, do poszkodowanych właścicieli dotarły po dwa pisma sygnowane przez Prezydenta Małkowskiego. Oto one:          

Co w nich można przeczytać? Prezydent oświadcza, „że Urząd Miasta podejmie wszelkie czynności prawne w celu jak najszybszego wyjaśnienia sprawy....”!!!

To się teraz okazuje, że do tej pory urzędnicy nic o tym nie wiedzieli? To jest oczywiste kłamstwo! Dalej Prezydent prosi Sąd o odstąpienia od tego, co sam wcześniej zarządził! Oczywiście Wysoki Sąd rządzi się swoimi prawami i jest prawie pewne, że zrobi swoje, czyli pozostawi sprawę aż do jej prawnego finału a nie zachcianek czy próśb Prezydenta.
Tak to właśnie jest napisane w drugim piśmie do Sądu!

====

Czy to można tak zostawić? Czy można czekać spokojnie na finał? A jaki może być ten finał?
Zanim sprawy się do końca wyjaśnią, wcale niekoniecznie na korzyść obecnych pseudo- właścicieli działek i domów, Pan Prezydent odejdzie na zasłużony odpoczynek po ciężkiej kadencji dla naszego dobra i następny powie: Coś takiego? Jak to się stało? Musimy się zapoznać z tym bałaganem i może coś da się zrobić, ale przecież nie nasza to wina! To poprzednicy zamiast solidnie pracować to dbali tylko o polityczny wizerunek!

 
Andrzej Kalinowski, 18.07.05.
                                           
               
                 
                                           
     
Sprawa podwójnych wpisów w Księgach Wieczystych w sądzie.
         
     

Początkowo ( w lipcu 2005) ujawniono, że w ponad 100 Księgach Wieczystych dotyczących nieruchomości położonych przy ulicy Żniwnej na Dajtkach są podwójne wpisy, a w związku z tym ich właściciele nie mają pełnych praw do nich. Dziś już wiadomo, że ich liczba sięga 200! Jak z tego wynika, bałagan i beztroska urzędników Ratuszu jest NIEOGRANICZONA! Sprawa wreszcie trafiła do sądu.

Jak wynika z wypowiedzi przedstawiciela Urzędu Miejskiego w Ratuszu nikt nie może być pewny swej własności!

Poniżej opis sytuacji w Gazecie Olsztyńskiej (22.03.2006) i jeszcze niżej kopia zawiadomienia o poczynaniach sądu w tej sprawie.

         
         
     
             
24.03.2006. Gazeta Olsztyńska
Najpierw kazano wpisać, teraz pozwano tych, którym wpisano...
 

  W Gazecie Wyborczej z 24.03.2006. napisano....    
Bałagan w papierach Dajtek
Joanna Wojciechowska 23-03-2006

W księgach wieczystych mieszkańców Dajtek oprócz właścicieli wpisany jest skarb państwa. Zdezorientowani sytuacją ludzie przyszli wczoraj do sądu. Sprawa skończyła się awanturą
Kłopoty mieszkańców Dajtek z zapisami w księgach wieczystych sięgają połowy lat 70., gdy miejscowy gospodarz Jan Skibiński wyjechał do Niemiec. Za zgodę na wyjazd i paszport przekazał skarbowi państwa sześć hektarów ziemi. Gmina Olsztyn podzieliła ją na ponad sto mniejszych parceli, założyła im księgi wieczyste i sprzedała ludziom. Ci wybudowali na nich domy.
10 lat temu spadkobiercy Jana Skibińskiego przypomnieli sobie o ziemi w Dajtkach. Okazało się wtedy, że urzędnicy 30 lat temu nie zlikwidowali księgi wieczystej gospodarstwa Skibińskiego. Na tej podstawie Niemcy zaczęli domagać się od miasta odszkodowania. - Moim zdaniem nie mają do tego prawa i jestem przekonany, że wygramy z nim wszystkie spory - zapewniał wczoraj Czesław Małkowski, prezydent miasta.
Ale przez te spory latem 2005 roku olsztyński sąd wysłał mieszkańcom Dajtek zawiadomienie, że do ich ksiąg wieczystych została wpisana informacja o tym, że ich działki mają dwie księgi wieczyste - tę z czasów, gdy oni kupowali działki oraz tę Skibińskiego, gdzie właścicielem jest skarb państwa. Od tego czasu banki nie udzielają ludziom kredytów hipotecznych, nikt nie chce kupować tych nieruchomości.
Już w lipcu 2005 r. z mieszkańcami Dajtek spotkał się prezydent Czesław Małkowski i wtedy też obiecywał, że załatwi sprawę. - Wytłumaczyłem ludziom, że wykreślimy z ich księgi skarb państwa i znowu będą mogli normalnie rozporządzać swoimi nieruchomościami - mówi dziś Małkowski.
Mimo to gdy wczoraj na wokandę z powództwa ratusza trafiła sprawa o wykreślenie skarbu państwa z ksiąg wieczystych, w sądzie wybuchła awantura.
Kilkunastu zdezorientowanych mieszkańców Dajtek pytało sędziego, o co w sprawie chodzi i jakie to będzie miało dla nich konsekwencje. - Czy jak skarb państwa będzie wykreślony z naszych ksiąg, to z potomkami Skibińskiego będziemy musieli walczyć sami? Czy ta sprawa zakończy nasze problemy, czy Niemcy mogą wytaczać nam kolejne sprawy? - pytali jeden przez drugiego.
Sędzia Paweł Juszczyszyn dwoił się i troił, by wyjaśnić ludziom, o co chodzi w sprawie, na którą przyszli, i odmawiał odpowiedzi na szczegółowe pytania. - Ja nie mogę udzielać porad prawnych - mówił.
- Prezydent nam obiecał, że wszystko wyjaśni i wszystko będzie dobrze, a nie wyjaśnił! - sarkali ludzie.
- Sąd wszystko państwu wytłumaczy w wyroku - pocieszał sędzia i zapowiedział, że będzie to 3 kwietnia.
Spytałam prezydenta Małkowskiego, dlaczego ratusz nie wytłumaczył ludziom, czego będzie dotyczyć sprawa. - To niedozwolone, ktoś mógłby to odczytać jako wywieranie nacisku na sąd. Spotkam się z tymi ludźmi po wyroku i wtedy wszystko im wytłumaczę - odpowiedział nam.
Wczorajsza sprawa dotyczyła 92 rodzin. W kwietniu odbędzie się identyczna i będzie dotyczyć ok. pięćdziesięciu kolejnych mieszkańców Dajtek.

Joanna Wojciechowska

 

       
 
Kto kłamie? Prezydent Olsztna i urzędnicy Ratusza czy prawnicy-pełnomocnicy spadkobierców Skibickiego?
                                           
 
Z Gazety Olsztyńskiej
Sąd zapewne ma problem w tej sprawie.......
   
 
       
  Pozwano prawowitych właścicieli do sądu... =24.03.20

Byłem na rozprawie sądowej (jako gość, bez prawa głosu- stwierdzenie sędziego) dotyczącej wykreślania wpisów do naszych Ksiąg Wieczystych.
Z zawiadomionych ponad dziewięćdziesięciu osób, na rozprawę stawiło się ledwie ok. 20. Co prawda, nie była to obecność obowiązkowa, ale sędzia kazał sekretarzowi zanotować dokładnie nazwiska obecnych, których potem, po kolei pytał czy każdy z nich jest za wykreśleniem zapisu w książce czy przeciw. Zdanie każdego także notował. Proszony o dokładne objaśnienie skutków wykreślenia zastrzeżenia z ksiąg, mecenas występujący z ramienia Urzędu Miejskiego nie poczuwał się do tego obowiązku. Nikt tez nie mógł się dowiedzieć czy w razie takiego wykreślenia wpisów pierwotny właściciel terenu, na którym pobudowane są nasze domy będzie miał łatwiejszy dostęp do obecnych właścicieli i czy w ogóle takie zagrożenie istnieje. Kilku pozwanych (w takim statusie występowali obecni właściciel działek!) Z powodu braku stosownych wyjaśnień zmieniło w trakcie rozprawy zdanie i zażądali przerwy w rozprawie na wyjaśnienie wątpliwości. Usłyszeli wtedy, że mogą być obciążeni kosztami procesu! Wówczas przypomniano, że Prezydent wysłał wszystkim zapewnienie, że Ratusz pokryje wszelkie koszty tych nieszczęsnych wpisów. Rozprawa została zakończona skwitowaniem sędziego, że wyrok i tak zapadnie dnia 3 kwietnia.
Później w odpowiednim wydziale w Ratuszu próbowałem się dowiedzieć, co się takiego zdarzyło od czasu, kiedy to Prezydent polecił sądowi, aby ustosunkował się do sytuacji, w której istnieją dwie księgi na każdą nieruchomość, i sad po prostu wpisał taka uwagę do naszych ksiąg, a stanem dzisiejszym, kiedy to polecono sadowi wykreślić ten zapis. Niestety, zawiłe rozumowanie przedstawione przez stosownego urzędnika nie przekonało mnie. W dalszym ciągu uważam, że Ratusz sam, bez ingerowania w nasze księgi wieczyste powinien był uporać się ze spadkobiercami poprzedniego właściciela terenów na których postawiliśmy swoje domy.

           
 

To był sąd_ny dzień dla sądu! 03.04.06.

Byłem w sądzie (jako gość, bez prawa głosu) na rozprawie przeciwko mieszkańcom Dajtek o zmiany w ich księgach wieczystych. Miała to być końcowa rozprawa, na której miał zapaść wyrok. Sędzia po sprawdzeniu listy obecności pozwanych (było ich ok. 10 osób z 90 zawiadomionych) stwierdził: cała rozprawa zostaje unieważniona, ponieważ jedna osoba przybyła bez upoważnienia ! Przypomnę, że zawiadomienia miały klauzulę: obecność nieobowiązkowa! Sędzia oświadczył: proces musi odbyć się od początku ze względu na uchybienia proceduralne! Początek nowego procesu wyznaczył (patrząc na swój zegarek) na 22 maja. Dodać muszę, że na sali było ok. dziesięciu dziennikarzy, w tym ekipa z TVP3.
=====================================================================

           
 
Sąd ?. Czyli powtórka z rozrywki?

6 kwietnia 2006

Odbyła się trzecia rozprawa sądowa w sprawie podwójnych ksiąg wieczystych. Co ja piszę? Księgi wieczyste obejmujące nasze Dajtki są właściwie potrójne (oczywiście na tę samą ziemie). A rozprawa zgodnie z poprzednio przyjętym szablonem! Sprawdzenie listy obecności (obecność nie obowiązkowa!), pozwolenie przybyłym (chyba w sumie 12 osób na 55 pozwanych) wypowiedzenia się, ale tylko w sprawie chęci zwinięcia kramu przez Urząd Miejski, stwierdzenie przez Wysoki Sąd, że rozprawa jest nieważna (uchybienia proceduralne, które sam Wysoki sąd zawinił), ustalenie nowego terminu (25 maja) i doprecyzowanie w ilu egzemplarzach trzeba składać ewentualne uwagi lub pretensje do Sądu: pięćdziesiąt pięć egzemplarzy!!!!
(byłem tam, wygłosiłem zwoje krytyczne zdania, byłem napomniany, że mówię o sprawach, które nie interesuje Wysoki Sąd).

     
  Ciekawe co Wysoki Sąd zrobi z tym pismem?
17.05.06.
 
       
Na kolejnej rozprawie (22 maja 2006 roku) zapadł wyrok! Czytaj tu >>>
       
 
<<<