Czytaj więcej, co o tym piszą dziennikarze >>>

Czym żyją Dajtki.....czyli Księgi Wieczyste (nie czyste!!!)

Lipiec 2005 rok

Bez wiedzy Prezydenta? >>>
Zebranie w Ratuszu (z prasy)...>>>
Zebranie w Ratuszu (także fotografie) >>>
Odwracanie kota.. >>>
Co nieco o działalności urzędników Ratusza >>>
To nie tylko o nasze księgi chodzi! (24.11.05)>>>
(zobacz także "Nasze Dajtki" >>> )
Sprawa w sądzie..>>> (22.03.06.)
Utworzenie strony:Lipiec 2005.
Kto bezczelnie kłamie? >>>
Sąd się zawikłał......>>>
Ostatnie zmiany: grudzień 2007.
(17.05. 06.) Co z tym pismem zrobi SĄD??? >>>
Andrzej Kalinowski
Pierwszy wyrok (22 maja 2006) >>>
Tekst wyroku >>> .. (31.05.06)
Pismo A.Skibowskiego >>>

Zgromadziłem tu dostępne mi materiały na temat postępowania urzędników Ratusza, czyli Urzędu Miasta w sprawie tak ważnej dla bardzo wielu mieszkańców Dajtek, jaką są Księgi Wieczyste ich działek i domów. Niezależnie od tego, jaki ta sprawa będzie miała finał powinien nią zająć się prokurator i powinien pociągnąć do odpowiedzialności winnych za zaistniały stan.

A. Skibowski(Skibocki ?)mówi....>>>(15.06)
Ciekawe postanowienie sądu..... >>>(16.06)
Uzasadnienie wyroku z dnia 25 maja 2006 r. >>>
Jesteśmy u siebie!!! Nikt tego nie jest w stanie zmienić! >>> (24.06.)
Musimy sami się obronić!!! >>> (21.07.06.)
 
  Pan Skibowski działa nadal >>> (10.09.06.)
 
Pan Skibowski działa nadal (II)>>>(20.08.07.)
 
                     
Wszyscy chcą dobrze, ale jak na razie nic z tego nie wynika! Są wspaniałe projekty ustaw (PiS) już od ponad roku, są pieniądze.. i są kolejne pozwy i roszczenia! >>> (12.2007)
Nareszcie właściwi ludzie, czyli prawnicy wzięli się za obronę naszych obywateli przed roszczeniami przesiedleńców z wyboru! Politycy zawiedli, bo najczęściej używali sprawy roszczeń tylko dla własnych celów. O tym czytaj więcej >>> (12.2007)
Wojewoda chce powstrzymać roszczeniowe pozwy
msb, tk 2007-12-10
Marian Podziewski, wojewoda warmińsko-mazurski, stara się zwiększyć budżet regionu na przyszły rok o 3,1 mln zł. Pieniądze mają pójść na sześćdziesiąt dodatkowych etatów w starostwach powiatowych. Dzięki nowym pracownikom ma zostać w końcu uporządkowany bałagan w księgach wieczystych.
W czerwcu rząd Jarosława Kaczyńskiego przeznaczył już 900 tys. zł na ten cel z rezerwy budżetowej - prosiła o to ówczesna wojewoda Anna Szyszka. Okazało się bowiem, że często wpisy w księgach wieczystych nie odpowiadają rzeczywistemu stanowi prawnemu nieruchomości.
Sprawa dotyczy przede wszystkim budynków i gruntów przejętych przez skarb państwa w latach 60. i 70. od właścicieli, którzy wyjechali do Niemiec. Wielu z nich nie zostało wykreślonych z ksiąg wieczystych tych nieruchomości. Dlatego mogą się teraz domagać zwrotu gruntów i domów pozostawionych w Polsce. Zapadły już nawet pierwsze wyroki w podobnych sprawach. W Nartach koło Szczytna dawna właścicielka, która wyjechała do Niemiec, wygrała sprawę i odzyska swoje gospodarstwo. Zamieszkująca je teraz rodzina musi się wyprowadzić do końca roku. A pozwów ciągle przybywa.
Tymczasem do niedawna księgi w powiatach były sprawdzane tylko okazjonalnie, bo nie było komu tego robić. Jeśli wpłyną pieniądze na dodatkowe etaty, urzędnicy będą mogli przejrzeć w końcu tysiące zapisów geodezyjnych i ksiąg wieczystych. Starostowie szacują, że nawet 80 proc. zapisów w ewidencji gruntów skarbu państwa jest inna niż w księgach wieczystych.
Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn

 
 
Gazeta Olsztyńska informuje >>>
23.03.2007. - Skibowski kontra Gmina Miejska Olsztyn
    23 marca w Sądzie Rejonowym w Olsztynie odbył się kolejny proces sądowy wytoczony przez Alfreda Skibowskiego, tym razem przeciwko gminie miejskiej Olsztyn o odzyskanie części porzuconej przez Jana Skibowskiego ziemi. Nie wdając się w szczegóły sprawy należy stwierdzić z satysfakcją, że sąd nie miał żadnego problemu z odrzuceniem pozwu. Będąc w sali rozpraw wreszcie usłyszałem to, co było wiadome już od samego początku, a mianowicie, że Alfred Skibowski nie jest spadkobiercą Jana Skibowskiego odnośnie dawnego gospodarstwa rolnego pozostawionego w Dajtkach. To stwierdzenie definitywnie powinno skończyć wszelkie roszczenia wysuwane przez Alfreda Skibowskiego!      
                   
                                     
       
   
                                     
        Tak to się zaczęło! (lipec 2005)        
          Zwykły, szary człowiek, mieszkaniec Osiedla Dajtki, ma na swoim płocie skrzynkę pocztową. Tam, od czasu do czasu, nasz osiedlowy listonosz wrzuca listy. Taka sobie proza normalnego bytu. Jednak w ostatnich kilku dniach czynność wyjmowania listów ze skrzynek może spowodować co najmniej podwyższone ciśnienie krwi, bo oto kilkudziesięciu mieszkańców zostało wezwanych do podejścia do płotu i listonosz zamiast wrzucić list do skrzynki zażyczył sobie poświadczenia odbioru. Co to za listy? Już pierwsze spojrzenie na kopertę powodowało podniesienie ciśnienia krwi! List z Sądu Rejonowego! Co takiego? Tak! Z Sądu! Ktoś mnie będzie sądzić, przelatuje przez głowę! Nie wiem, o co chodzi? Podpisuję! Natychmiast otwieram! Wewnątrz jakieś dokumenty, nie ma żadnego nazwiska, nie ma żadnego adresu, ale od razu rzuca się w oczy zdanie: Zawiadomienie, a potem ostrzeżenie o niezgodności księgi wieczystej z rzeczywistym stanem prawnym.......Co jest grane? Czyja księga wieczysta? Jest! Maleńkimi literami jest numer mojej księgi wieczystej!
Jest i drugi dokument! Także z ostrzeżeniem! Inna książka wieczysta, ale tam jest napisane, że dokonano podziału działki na, chyba ze trzydzieści innych, i w śród nich jest także numer mojej działki! Jednym słowem: ktoś, bez mojej wiedzy coś manipulował przy mojej księdze wieczystej! Moja działka jest w dwóch różnych księgach wieczystych!
Jednym słowem: jest ta prawdziwa, moja, założona chyba ćwierć wieku temu i druga, nie wiadomo skąd! Trzeba natychmiast to sprawdzić! Umawiam się telefonicznie na obejrzenie księgi w sądzie. Na drugi dzień przeglądam swoją Księgę Wieczystą. Niby jest wszystko w największym porządku, ale jest dopięty taki sam dokument, jaki otrzymałem pocztą. Skąd on się tu wziął? Proszę o wyjaśnienia odpowiedniego urzędnika. Pokazują mi drugą Księgę Wieczystą, gdzie wpisano także moja działkę. Tę drugą księgę kazał założyć Urząd Miejski, czyli popularnie mówiąc Ratusz! Ta druga księga jest „otwarta”, czyli nie do końca o ustalonym statusie prawnym. To ta druga księgą powoduje, że jestem ubezwłasnowolniony w dysponowaniu moją (tak by się zdawało) własnością! Dociekam dalej.
Zaczynam rozumieć: sprzedano mi ziemię nie państwową, ale czyjąś inną. Ta ziemia została „przejęta” przez państwo, czyli przez nasze władze prawem kaduka. W księdze można znaleźć konkretna osobę, która już wygrała proces z naszymi urzędami o swoją ziemie, na której stoi część naszych domów!
Teraz urzędnicy Ratusza zostali postawieni pod ścianą! Sprzedali ziemię z naruszeniem prawa! Teraz ta druga księga jest jakby odtwarzaniem dawno minionej sytuacji. Tam się udaje, że to nie jest rok, 2005 ale 25 lat wcześniej! To jest oczywiście moja interpretacja tego, co tam zobaczyłem!
Co się teraz stanie? Pytam urzędnika mającego piecze nad tym bałaganem.
Nie umiem odpowiedzieć! ----Słyszęi jak bym był w jakieś gorączce!
Trudno! Idę natychmiast do Ratusza! Tam rozmawiam z urzędnikami, którzy, jak mówią, chcą uratować sprawę! Kto zawinił? Kto ani myślał przejmować się powszechnie obowiązującym prawem własności? Kto zataił prawne ułomności zawieranych umów? Wszystko jest zwalane na poprzedników! Ale przecież zupełnie niedawno, po dokonaniu odpowiedniej opłaty zmieniano prawo własności tak zwanej wieczystej na własność normalną, prawdziwą!
Tu można się roześmiać pełna gębą! Teraz już właśnie wyszło na jaw, jaka to własność!
Teraz, podobno wszystko zależy od sądu, który ma rozstrzygnąć jak naprawdę sprawa wygląda! Ja wiem jednak, że zostałem po prostu oszukany!
Niezależnie od tego, co się dalej stanie powinienem natychmiast oskarżyć Ratusz o to, że założono księgę wieczystą z wadami prawnymi, że urzędnicy, którzy mnie w to wplątali nie znali prawa lub celowo je pomijali.
Przypomnieć tu wypada, że nie znajomość prawa nie jest usprawiedliwieniem dla źle postępującego obywatela, tak nas zawsze pouczają urzędnicy! A co jest z urzędnikami, naczelnikami, prezydentem? Oni nie są obywatelami, którzy tak samo, a nawet bardziej, powinni za to odpowiadać? Już samo założenie dwóch różnych ksiąg wieczystych na tą samą nieruchomość, moim zdaniem, powinna być zgłoszona do prokuratora. Ten prokurator jest przecież stróżem prawa!
Zaraz mi się przypomniała sprawa płotów!
Sprawa, która także nie ma jeszcze żadnego finału. Jak to było? Najpierw, w latach siedemdziesiątych, geodeci wyznaczyli odpowiednimi znacznikami granice działek, wkopali betonowe słupki. Wybudowaliśmy swoje domy, postawiliśmy płoty na tych granicznych słupkach. Potem dokonano odpowiednich pomiarów (na zlecenie Ratusza). Potem, parę lat później, znowu mierzyli, bo kopali pod kanalizację. Potem znowu sprawdzali. Potem, znowu parę lat później, mierzyli, bo zakładali instalacje gazowe i znowu później mierzyli. Potem, a to było już chyba ze 20 lat po wkopaniu słupków znowu mierzyli, miała być robiona wreszcie porządna ulica. Wykonali jezdnie, chodniki, trawniki. Znowu mierzyli. Minęło znowu ok. 7 lat. Znowu przyszli mierzyć, ale teraz nikt nie wiedział, dlaczego. Okazało się, że droga, ulica, czy jak tam oni to nazywają, pas drogowy nie chce się zmieścić miedzy domy i jest węższy niż powinien, średnio o około 30 do 50 centymetrów! Ale żeby było śmieszniej, tylko jedna strona tego pasa drogowego jest węższa. Zabrakło miejsca na kawałek trawnika, właśnie te ok. 30 centymetrów! Trawnik, który i tak ma obowiązek pielęgnować ten, obok którego on jest. Kogo winić? No jak to, kogo? Mierniczych, urzędników, drogowców? Nie ! Tych, co są na miejscu, tych, co maja jawne nazwiska, numery domów, dowody osobiste, tych, co to nie mogą się tłumaczyć nieznajomością prawa! Tych, co są zawsze osiągalni, bo są przywiązani do tej ziemi, która jest obok tej węższej o te kilkanaście centymetrów jezdni! Bo to jest z ich winy, bo gdyby jak na całym świecie najpierw robili drogę, czy ulicę, to nikt by się nie pomylił, bo by założyli krawężnik i wszystko byłoby jasne. Ciekawe, czy zmniejszono wynagrodzenie budowniczym ulicy, bo przecież wykonali węższą niż była w planach? Urzędnicy nie sprawdzili wtedy gdy drogę odbierali?
                         
Poniżej fragmenty przysłanych dokumentów...          
 
 
                                       
                   
     
     
 
Skandal z naszymi Księgami Wieczystymi nie jest wyjątkiem w działalności urzędników Ratusza!!!
2005-11-24
...z Gazety Olsztyńskiej